Legnica Cantat 2004 – Maciej Kusiński

08422.05.2004 o godzinie 12.00 KChAM przybył do Domu Kultury w Legnicy. Po pomieszczeniach krzątali się organizatorzy, uczestnicy konkursu, dziennikarze. Sala Rycerska (sala koncertowa) była już prawie przygotowana, trwały próby i ustawianie radiowych mikrofonów. Nasz chór przeszedł do jednej z sal. Gdy do niej wszedłem, zobaczyłem znajome mi, przyjazne i serdeczne twarze. Mimo, że po niektórych było widać zdenerwowanie, panowała spokojna i przyjemna atmosfera. Na próbie akustycznej i podczas rozśpiewania było podobnie – koncentracja i profesjonalizm.

Zachowanie członków KChAM-u zmieniło się kilka godzin później w momencie założenia sukienek i smokingów. To znak, że już niebawem zaśpiewamy. W takiej chwili każdy czuje napięcie. Soprany i alty kończyły makijaż, tenory i basy dopinały muszki a ci, którzy byli już gotowi chodzili nerwowo, ssąc pastylki na gardło lub popijając ciepłą wodę. Kilka minut przed wejściem na scenę Agnieszka Franków-Żelazny „wzięła nas pod swoje skrzydła” i pomogła skupić się i wyciszyć. Każdy chórzysta zamknął oczy i słuchał słów dyrygentki, wyobrażając sobie jak krok po kroku będzie wyglądał nasz występ (wizualizacja).

Tak zagrzani do boju ruszyliśmy w stronę Sali Rycerskiej. W momencie przekroczenia jej progu zauważyłem wpadające przez okna do przestronnego, białego pomieszczenia majowe promienie słońca, rozświetlające otoczenie. Przypadek sprawił, że właśnie podczas naszego występu wiązki światła skierowały swój bieg w stronę sceny. Rozproszywszy się, stworzyły wrażenie delikatnej osłony, którą -wydawać by się mogło – zniszczy nawet najlżejszy podmuch wiatru. Nasze akordy, czystość dźwięków, dynamika i muzykalność wkomponowały się w panującą aurę, potęgując wrażenie. Publiczność słuchała nas i przeżywała muzykę, którą tworzylismy.

Po zakończeniu koncertu do Agnieszki Franków-Żelazny podchodziły obce osoby i mówiły o swoich odczuciach, dziękowały. Opowiadając to chwilę później chórzystom, dyrygentka stwierdziła, że po tym, co usłyszała, nie potrzebuje już żadnej nagrody i może jechać do domu.

A jednak warto było czekać do ogłoszenia wyników (23V2004). Grand Prix i Nagroda Dla Najlepszego Dyrygenta, czyli najwyższe nagrody na najbardziej prestiżowym konkursie chórów w Polsce. Trudno opisać radość i satysfakcję, jakie odczuwaliśmy.
W tak dobrym nastroju trzy dni później śpiewaliśmy na dyplomie naszej dyrygentki w Sali Koncertowej na Akademii Muzycznej we Wrocławiu. Trochę obawialismy się tego występu, ponieważ po konkursie w Legnicy wielu chórzystów się rozchorowało i skład był osłabiony. Mimo tego, efekt końcowy nie odbiegał od efektu sobotniego występu – no może z wyjątkiem efektów świetlnych 😉 .

Dzięki zdobytej nagrodzie nasz sezon artystyczny przedłuży się w tym roku, bowiem KChAM został zaproszony jako gość specjalny na konkurs do Suwałk na początku lipca. Zorganizowano nam również koncert na Litwie. Zatem kolejna wyprawa przed nami.
Oprócz bardzo dobrego przygotowania od strony muzycznej ważne jest także przeżywanie tego ,co się robi i s z c z e r y przekaz emocji, który jest w stanie pociągnąć za sobą dziesiątki osób, słuchających chóru. Tak właśnie było podczas naszej prezentacji konkursowej w Legnicy. Niezbędny do tego jest nie tylko odpowiedni warsztat pracy, ale także chęci, zapał i wrażliwość (potencjał) ukryta w każdym z nas. Niestety niezawsze jesteśmy w stanie sami ją odnaleźć.

Dlatego dobrze jest uczyć się od innych, bo osoby, które napotykamy na swojej drodze są bodźcem do wyzwolenia sił, jakie w nas drzemią.

Maciej Kusiński