Hiszpania 2009 – Agata L.

Hiszpania 2009

Jeszcze tylko tusz do rzęs i puder. Koniecznie puder…
Świecę się jak lusterko, wszystkie się świecimy…wysoka temperatura powoduje nieustanną aktywność wszystkich możliwych mechanizmów chłodzących mojego ciała…zdjęcie- pstryk. Już schodzimy, autobus zaraz podjedzie. Nie możemy się spóźnić.

***

Powoli zbliżamy się do celu. Nawet podczas krótkich postojów da się odczuć wzrastającą temperaturę. Dzięki Bogu jest klimatyzacja. Zapowiada się gorrąco!

***

Chyba wyglądamy dobrze. Hiszpańska wersja strojów szybko przypadła nam do gustu. Kilka komplementów ze strony męskiej części chóru, które słyszymy na wstępie, świadczą o tym, że najwyraźniej nie tylko nam. Czyżby to te kwiaty we włosach ;)?

***

Szybciej, mamy mało czasu, a jeszcze musimy pójść tam… tak właśnie tu, tak tam… na plac też ale później…ależ to jest piękne…
nie już nie zdążymy, szybciej…śliczna uliczka, jak to dobrze, że się zgubiliśmy, inaczej nigdy byśmy tu nie trafili.
Uwaga- zdjęcie!

***

Prawie jak gala rozdania Oskarów. Czerwony dywan i to światło… tylko dlaczego tak długo musimy czekać:?
Czas, żeby przypudrować świecący się nos i może poprawić szminkę.

***

Gorąco.
Hiszpanie jednak wiedzą jak sobie z tym radzić.
Sjesta+ gitara.
Czas najwyższy przejąć miejscowe obyczaje 😀

***

…3,4- Wchodzimy! Byle nie przydepnąć spódnicy i nie potknąć się na schodach.
Już – najpiękniejszy uśmiech sceniczny poproszę.
Podano dźwięki.
Wdech… la lala…

***

Ciepły wiatr porusza włosy, które delikatnie muskają policzki.
Włosy są słone.
Wszystko jest lekko słone, nawet jeśli ktoś ograniczył się do leżakowania przy basenie, czy na balkonie.
Powietrze jest słone…la brisa – smak i zapach Morza Śródziemnego.

***

Reflektor świeci niemiłosiernie, jakby nie dość stopni i emocji, które rozgrzewają atmosferę.
Napięcie rośnie. Udało się przełożyć ja na energie do dwóch pierwszych utworów.
Przy trzecim lekki spadek formy-gorąco, wysoko, „umierające morze”…cóż to nie jest nasza ulubiona piosenka

***

Donieśli świeżą porcję arbuza…mmm- pycha!
Co jak co, ale stołówka jest na 6+.

***

Część druga polifonija. Starannie nałożony puder spłynął zanim otworzyłam usta, żeby zaśpiewać pierwszy dźwięk.
„Nad wodą wielką i czystą…” i czuję kropelki potu na czole, karku, naokoło warg.
Reflektor świeci.
Lekki strach, skupienie, koncentracja, kulminacja- RONDO!

***

Morze szumi, komarów nie ma, piasek jest ciepły mimo późnej pory- idealne warunki na wieczorną integrację.
Tym razem nikt nam nie powie, że zakłócamy ciszę nocną ;P

***

Uff- poszło. Całkiem przyzwoicie. Może bez tej swobody którą słychać w utworach ośpiewanych, ale poszło. JUPI 😀

***

-Skąd Pan zna polskie piosenki?
Naprawdę w „Europa da się lubić”?

*

-Polska-Węgry-5:4. Koniec meczu!

*

– Takiego chóru nie słyszałem chyba nigdy… i mogliśmy sobie z nimi zaśpiewać, na ich koncercie… już nie żałuję, że tu przyjechaliśmy mimo, że wrócimy do hotelu ok. 5 rano.

***

-„Jeśli chce Pani nuty do tego utworu to proszę porozmawiać z dyrygentką”.
-[spasiba]

Tego wieczoru usłyszeliśmy wiele miłych słów po naszym koncercie. Warto jednak ze koncercie całkiem udanym. Biorąc pod uwagę ze jeszcze budzi się drzemiący w nas potencjał, że „młodzi” otwierają się na „starych” a „starzy” na „młodych”, a wszyscy razem na swoje możliwości – jeszcze będzie można nas usłyszeć na innych festiwalach. Pokażemy światu na co nas stać! To my – KChAM! POLSKA

„””””””””””””””””””””

za śpiewanie na parkingach Francji, placu Barcelony, dachu Cordoby, itp.

za tance przy księżycu

za spanie na plaży z krewetkami

za zwiedzanie Grenady na boso

za „śmierć Filipińczykom” nie brać zbyt dosłownie

za atmosferę

 

dzięki za wspólny wyjazd!

Agata L.