Medici Cantantes wśród tysiąca głosów dla pokoju

1782542_10201774659808458_7960738148995873562_oMuzyka, raz nostalgiczna, spokojna, raz gwałtowna, zgrzytliwa, gra świateł, ruch sceniczny oddają świat wojny, który zakradł się w życie ludzi i diametralnie je zmienił. W tle odczytywane słowa świadków-uczestników tej światowej, pierwszej. Groza i brutalność tamtych dni jest wręcz namacalna. I to pragnienie pokoju…Burza oklasków… Na twarzach artystów pojawiają się uśmiechy. Podziękowania: sobie nawzajem, od dyrygenta dla orkiestry, chórzystów, wszystkich artystów biorących udział w tym wydarzeniu. Dziękuje też sam Maestro…

Ale od początku.

Sezon 2014/2015 rozpoczął się intensywnie. Tradycyjne inauguracje, udany dla nas konkurs Gaude Cantem i… światowe prawykonanie nowego dzieła Krzysztofa Pendereckiego „Dies Illa” w czasie koncertu „1000 voices for peace” w Brukseli.

Do Belgii zostaliśmy zaproszeni przez Instytut Polski w Brukseli, który patronował temu wydarzeniu. „1000 voices for peace” to projekt upamiętniający wydarzenia i ofiary I wojny światowej oraz propagujący ideę pokoju na świecie. Zaproszone do niego zostały chóry z krajów, które uczestniczyły w tej wojnie. Wśród 37 chórów z całego świata My, Medici Cantantes, reprezentowaliśmy Polskę.

_DSC0109Pierwszym przystankiem w naszej belgijskiej podróży było miasto Ypres (Ieper), do którego dotarli śmy 4 listopada. Następnego dnia, przy słonecznej, choć wietrznej pogodzie, zwiedzaliśmy to urocze miasto. Dzięki naszej przewodniczce Tanii poznaliśmy historię tej miejscowości. Tę starszą, bogato-kupiecką, z przepyszną renesansową architekturą, i tę bardziej współczesną, oznaczoną dramatem wojen, zwłaszcza pierwszej światowej, gdy całe miasto zamieniło_DSC0321 się w ruinę a wokół unosiły się używane po raz pierwszy w czasie walk gazy bojowe: chlor oraz gaz musztardowy (iperyt). Zapoznaliśmy się również z ideą czerwonych maków – brytyjskim symbolem weteranów. Zwiedziliśmy interaktywne muzeum „In Flanders Field”, dumą napawała nas tablica poświęcona wyzwolicielom miasta w czasie II wojny światowej, czyli 1 Dywizji Pancernej gen. Maczka.

Wieczór spędziliśmy na spotkaniu z miejscowym chórem – Het Iepers Kamerkoor w przemiłej, wręcz rodzinnej atmosferze. Okazało się, że tutejszy sposób goszczenia jest bardzo polski – stoły pełne przepysznego jedzenia, wśród którego nie zabrakło oczywiście belgijskich frytek 🙂 Rozmowom toczącym się w gronie międzynarodowym nie było końca.

_DSC0266 W czwartek udaliśmy się do Gandawy na pierwszą w Belgii próbę utworu „Dies Illa”, którą miała poprowadzić (nasza) Agnieszka Franków-Żelazny. W czasie przedstawiania się chórów, okazało się, że spotkały się tu chóry z Anglii, Irlandii, Niemiec, Tajlandii, Australii, Danii i Polski. Próba była dość intensywna, ale udało nam się popracować nad szczegółami utworu, a przede wszystkim oswoić z brzmieniem ogromnego chóru i przestrzenną akustyką. Po zakończeniu próby mieliśmy chwilę czasu na zwiedzanie miasta, o którym opowiadał nasz ukochany chóralny przewodnik Czajson.

Może się wydawać, że to już koniec aktywności na ten dzień, ale nie…

Po powrocie do Ypres braliśmy udział w apelu poległych w monumencie Menin Gate (bramie, na której ścianach wyryte są nazwiska 55 tysięcy poległych w czasie I wojny światowej żołnierzy ze Wspólnoty Brytyjskiej, których ciała nie zostały znalezione czy zidentyfikowane. Uroczystość ta, odbywa się co wieczór, nie przerwanie od 1928 roku, a ostatnimi czasy przyciąga tłumy turystów z Wielkiej Brytanii). Tego wieczora wieńce z maków składano przy dźwiękach odśpiewanej przez nas „Modlitwy o pokój” oraz utworu „In Flanders Field” zaśpiewanego przez naszych przyjaciół z chóru z Ypres. Niesamowite wrażenie zrobiły na nas tłumy zgromadzone na tym apelu, milczące w czasie odgrywanych na dudach szkockich i trąbkach-sygnałówkach melodii. Następnie udaliśmy się do kościoła Św. Jakuba, gdzie odbył się wspólny koncert naszych chórów, podczas którego zaprezentowaliśmy najpiękniej jak potrafiliśmy utwory przede wszystkim polskich kompozytorów. Po uczcie duchowej przyszedł czas na krótkie spotkanie z organizatorami tego koncertu oraz na pożegnanie z nowo poznanymi przyjaciółmi, na których pomoc mogliśmy liczyć w przeróżnych sytuacjach.

W piątek 7 listopada w godzinach przedpołudniowych zawitaliśmy do Brukseli, gdzie w bazylice Koekelberg rozpoczęliśmy próby do koncertu „1000 voices…”. Po raz pierwszy usłyszeliśmy utwór „Dies Illa” w całości, z orkiestrą Filharmonii Brukselskiej, z wszystkimi chórami. Całość prowadził estoński dyrygent Andres Mustonen, a dzieła „doglądał” sam autor, maestro Krzysztof Penderecki._DSC0683

Pierwszy wieczór w stolicy Belgii spędziliśmy na poznawaniu architektonicznych i kulinarnych uroków Brukseli oraz świętowaniu urodzin Czajsona.

Sobotni dzień przeznaczony był na próby do widowiska. Ponieważ _DSC0362my uczestniczyliśmy w jednej z jego części, większość dnia spędziliśmy na… czekaniu. W chwilach wolnych od czekania poznawaliśmy okolicę bazyliki. Grafik sporządzony przez organizatorów przełamaliśmy dopiero wieczorną (przedkolacyjną) sesją zdjęciową pod Atomium. Podczas oczekiwania na degustację potraw na podbrukselskiej farmie podjęliśmy próby integracji z innymi przebywającymi tam chórami. Szybko znaleźliśmy wspólny repertuar z siedzącymi obok nas Słowakami 🙂

I w końcu nadeszła niedziela, wyczekiwana nie tylko przez Jubilatkę Gątkę. Do Bazyliki dotarliśmy w rozproszeniu, na piechotkę, każdy w swoim tempie.

W czasie próby generalnej dociera do nas, że może to być piękny spektakl.

Bardzo szybk_DSC0395o nadchodzi godzina zero dla tzw. chóru a capella. Zaczynamy zajmować swoje sceniczne miejsca. W czasie, gdy my już siedzimy, do kościoła schodzą się widzowie. Już prawie wszystkie miejsca zostały zajęte. Brakuje jeszcze tych najważniejszych… Nagle rozbłyskują telebimy, dzięki nim możemy obserwować przyjazd i wejście do bazyliki belgijskiej pary królewskiej – Filipa i Matyldy. Jeszcze tylko uroczyste powitanie gości i zaczyna się słowo wstępne, czyli apel o pokój. Widowisko ma charakter nie tylko globalny – nie dziwi więc przesłanie pokoju Sekretarza Generalnego ONZ Ban Ki-moon emitowane na telebimach, ale i pozaziemski – z międzynarodowej stacji kosmicznej swoje przesłanie przy pomocy latającego mikrofonu przekazują astronauci Alexander Gerst, Max Surayev i Reid Wisema.

Dyrygent Andres Mustonen bierze w swoje ręce… skrzypce – zaczyna się koncert. Tan Dun – „Hero concerto”, Ola Gjeilo – „The City, Credo”, Pablo Casals – katalońska „Pieśń ptaków”, Sofia Gubaidulina – „The rider in the white horse”, André Devaere – „Preludium i Fuga, Preludium”, Krzysztof Penderecki – „Dies Illa”. Od Niewinności, przez Chaos, aż do Nadziei. Wspomnienia, świadectwa z przeszłości, wiersze przedstawione przez aktorów i współczesne ważne słowa o jedności, nadziei, pokoju wygłoszone przez patrona tego wydarzenia Hermana Van Rompuya – przewodniczącego Rady Europy.

Wybrzmiewa Amen, kończy się „Dies Illa”, kończy się koncert, wracamy do XXI wieku.
Zmęczeni przebieramy się w codzienno-podróżne ubrania wysłuchując pierwszej relacji z koncertu, wymuszonej przez nas na naszej dyrygentce Agnieszce. Przechodząc przez opustoszałą już bazylikę zabieramy programy koncertu. Każdy z nas szybko wyszukuje swoje imię i nazwisko wśród tysiąca uczestników koncertu „1000 voices for peace”. Przy autobusie spotykamy się z paniami Natalią Mosor i Marią Winiarską z Instytutu Polskiego, które dziękują nam za udział w projekcie, a my im za możliwość reprezentowania naszego kraju w tym wydarzeniu.

Gdy opuszczamy Brukselę, towarzyszy nam tradycyjna pokoncertowa pogadanka Agnieszki, która, szybko przeradza się w dialog z chórzystami. Wykorzystujemy też moment wspólnej samotności i „świętujemy” chóralnie wyjazdowe urodziny minione Czajsona, aktualne Gątki i już bliskie – Kamili.

Pełni emocji, na gorąco, pod kierunkiem Michała, tworzymy kolejne zwrotki do naszej wyjazdowej piosenki, która odzwierciedla słowami-hasłami nasze przeżycia. Wśród nich, znalazły się te, które sprawiły, że ten wyjazd na długo zostanie w naszej pamięci, a w _DSC0430szczególności: Knedel, parlando (krzyczando), flandryjskie czerwone maki, Pan Sweterek (jeden z organizatorów), numerek na nadgarstku (napisany markerem), pizza (to chyba też tradycyjna belgijska potrawa), piwo belgijskie (najlepsze na świecie), misie polarne, bądźcie czujni!, i oczywiście John Malkovich. Uroczyste odśpiewanie piosenki kończy ten dzień i większość z nas „udaje się” na zasłużony odpoczynek na autobusowych fotelach.

10 listopada z rana powitaliśmy Wrocław.

Tak, 10 listopada, początek sezonu, a tyle się już wydarzyło. Medici Cantantes nie odpuszcza, będzie jeszcze bardziej intensywnie 🙂

– Paula Sobok